Z gór nad morze, czyli ostatni przystanek tegorocznych wakacji już za mną. Decyzja o wyjeździe nad morze była dość spontaniczna. Od połowy sierpnia byłam na obozie (relacje z obozu możecie przeczytać tutaj → WAKACYJNY RAPORT: ASIA NA OBOZIE BIEGOWYM W WIŚLE). Tam razem z grupą treningową pod okiem trenera szlifowaliśmy formę na nadchodzące jesienno-zimowe starty. Dziesięć dni obozu zleciało bardzo szybko. Już następnego dnia po powrocie do Wrocławia, siedziałam w pociągu do Międzyzdrojów. Na miejscu czekała na mnie koleżanka Ola. Plan był jeden odpocząć i wykorzystać ostatnie promienie wakacyjnej pogody (uff! Na szczęście się udało. Pogoda przez cały pobyt baaardzo nam dopisała). Oczywiście nie zapomniałyśmy o bieganiu. Z trenerem już wcześniej rozpisaliśmy plan treningowy.
Razem z Olą dzień zaczynałyśmy od treningu, aby potem móc korzystać z atrakcji Międzyzdrojów. Śniadania i kolacje robiłyśmy same. Co ciekawe udało nam się przygotowywać zdrowe potrawy takie jak: twarożek, pasta jajeczna, owsiane placki z bananem (są pyszne i proste w przygotowaniu, dlatego przepis już niedługo na blogu!). W pierwszych dniach podczas biegania mój organizm musiał się przyzwyczaić do nowego, nadmorskiego klimatu. Dodatkowo po zjeździe z gór złapał mnie mały kryzys. Na szczęście już w kolejnych dniach czułam się coraz lepiej biegowo. Fajny, trochę wietrzny stadion lekkoatletyczny umiejscowiony był 5 minut od naszego mieszkania. Szczególnie cieszył mnie dobrze wykonany trening ciągły, czyli 3 x 2km. Przed tą jednostką zawsze mam duży respekt, ale i tym razem udało się pobiec szybciej od zakładanych czasów! Oby to był dobry prognostyk, że forma idzie w górę.
W Międzyzdrojach zrobiłam też kilka wybiegań. Dwa razy po lesie oraz dwa brzegiem morza po plaży. To było coś cudownego. Piękne widoki, spokój, szum morza czy lasu. Spotkałam nawet sarnę, która przebiegła mi drogę. Dużo z koleżanką spacerowałyśmy, regenerowałyśmy się w morzu lub na basenie oraz jadłyśmy lody (tak dobrze czytacie! były pyszne!). Pewnego dnia wybrałyśmy się rowerami do Świnoujścia. Podróż w tą i z powrotem zajęła nam około 30 kilometrów, ale było warto. Płynęłyśmy przeprawą portową, zjadłyśmy pysznego łososia.
Szkoda, że trzeba było już wracać do obowiązków czekających we Wrocławiu. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mogła wypocząć i pobiegać w Międzyzdrojach. Poniżej fotorelacja z wyjazdu. A wy gdzie spędzaliście ostatnie dni wakacji?
Buziaki Asia ;)





Komentarze
Prześlij komentarz