Impreza biegowa została
zorganizowana po raz czwarty, jesienną porą w Lasku Rędzińskim. Miejsce zawodów jest odległe zaledwie o 15
minut jazdy samochodem od naszego miejsca zamieszkania. Dlatego w tym roku
postanowiłem wziąć udział w ww. półmaratonie.
Półmaraton Piastowski organizowany jest przez ekipę z WKB
PIAST. Nie mają dojścia do hojnych sponsorów, a mimo wszystko potrafią z
naszych wpisowych zapewnić uczciwy pakiet startowy wraz z atrakcjami na
zakończenie biegu (tj. pamiątkowym medalem, posiłkiem regeneracyjnym, gorącą
herbatą). W biegu postanowiło wziąć udział kilkoro znajomych, w tym Kasia,
Wacław i Paweł. Jeszcze przed zawodami umawiałem się z Pawłem na wspólny bieg w
czasie ok. 01 godz. 50 minut. Ponadto zdecydowałem się na udział w klasyfikacji drużynowej i zapisałem
się do ekipy Night Runners Wrocław.
Na zawody dotarłem
razem z Asią. Córka tym razem była służbowo jako dziennikarka Sportowego Wrocławia.
Ja po odebraniu pakietu startowego udałem się na rozgrzewkę. Na początku byłem
trochę niezadowolony z warunków panujących na alejkach, które były wręcz
zasypane liśćmi z drzew. A pod nimi ukryte były połamane suche gałęzie oraz
nierówności terenu. Szczęściem był fakt, że w piątek i sobotę nie padał deszcz.
No cóż, mokre liście byłyby szczególnie niebezpieczne dla biegaczy.
Przed startem okazało
się, że Paweł postanowił znacznie szybciej pobiec. Lekko zdezorientowany nową
sytuacją postanowiłem skorzystać ze sprawdzonego rozwiązania i rozpocząć bieg z
Kasią. Pierwsze 2-3 kilometry rozpoczęliśmy spokojnie, następnie przyśpieszyłem
i zacząłem wyprzedzać po kolei przeciwników. Sądziłem, że oderwałem się od
koleżanki wiedząc, że w ciągu ostatnich 2 tygodni brała udział w bardzo wyczerpujących
biegach. Taki wysiłek na pewno pozostawia ślad w organizmie. Ku mojemu
zaskoczeniu Kasia trzymała moje tempo. Od razu przypomniałem sobie nasze
wspólne biegi z zeszłego roku - były super.
Natury nie da się
oszukać. Po 13 kilometrze Kasia dała znać, żebym biegł dalej sam. W takich
momentach nie trzeba mi dwa razy powtarzać – ekipa jest na dobre i złe.
Starałem się kontrolować nasze wspólne tempo i lekko motywować koleżankę. Po
drodze mogliśmy podziwiać poczynania Pawła i innych wspólnych znajomych. W
końcu do pokonania mieliśmy 2 pętle. Trasa była dobrze oznaczona, a w
newralgicznych punktach wolontariusze wskazywali uczestnikom kierunek biegu.
Tak o to dotarliśmy na metę po 1 godz. 46 min. 34 sek. Pomimo trudności udało
się osiągnąć bardzo fajny czas, w nagrodę otrzymaliśmy pamiątkowy medal. Po
takim wysiłku ze smakiem zjadłem grochówkę i pajdę chleba ze smalcem. Gorąca
herbata smakowała wyśmienicie.
Niestety, Asia tuż
przed ceremonią zwycięzców zabrała mnie na Stadion Olimpijski celem
zrealizowania materiału filmowego z turnieju piłkarskiego dla 9-latków. Okazało
się, że Kasia zajęła 2 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Podobnie ekipa
Night Runners Wrocław zajęła 2 miejsce w klasyfikacji drużynowej. I ja miałem
swój wkład w ten sukces, ponieważ mój czas został zaliczony do wyniku drużyny.
Żałowałem tylko, że nie znalazłem się na podium razem z zawodnikami NRW podczas
dekoracji.

Szczerze zachęcam do
wzięcia udziału w Półmaratonie Piastowskim w latach następnych. Można go
zaliczyć do dobrze zorganizowanych, kameralnych, jesiennych biegów na koniec
sezonu startowego.
Rafał
Komentarze
Prześlij komentarz