W ostatnią niedzielę
(11-06-2017 r.) wzięliśmy udział w III Charytatywnym Biegu
Aktywniaków. A dokładnie ja z Michałem, natomiast Joasia
uczestniczyła w zawodach jako dziennikarz sportowy. Impreza odbywała
się na nadodrzańskich wałach w okolicach Hotelu GEM i obiektów
AZS. Zadaniem uczestników biegu było pokonanie jak największej
ilości okrążeń (wg organizatorów o długości 1 km) w czasie 1
godziny. Za każdą pokonaną pętlę przez uczestnika sponsor
zobowiązał się przeznaczyć 1 zł na wakacyjny wyjazd dla dzieci z
ośrodka Siemacha Spot 24/7. No cóż, kwota może niezbyt
oszałamiająca, za to idea i formuła integracji aktywnych
wrocławian godna polecenia.
Każdy chętny otrzymał
w biurze zawodów darmowy pakiet startowy, w skład którego
wchodziła m.in. okolicznościowa koszulka. Większość uczestników
założyła kolorowe koszulki, dzięki czemu razem stworzyliśmy
radosną, tęczową ekipę Aktywniaków.
Pogoda była typowo
piknikowa, czyli słonko mocno grzało i non stop świeciło. Zgodnie
z planem start nastąpił o godzinie 12:00. Dzień wcześniej
ustaliłem z Michałem, że pobiegniemy w tempie 5 min./km - muszę
przyznać, że chciałem przy okazji sprawdzić swoje możliwości
przed Nocnym Wrocław Półmaratonem. Jak to zwykle bywa tuż po
starcie, wielu zawodników ochoczo ruszyło do przodu. Należało
pilnować się, żeby zbytnio nie szarżować na samym początku
zawodów. Po przebiegnięciu pierwszych 5 minut okazało się, że do
startu/mety mamy jeszcze do pokonania spory kawałek trasy.
Ostatecznie okazało się, że 1 pętla liczyła 1240 m. Muszę
przyznać, że byliśmy trochę zaskoczeni tym faktem. Musieliśmy
szybko zweryfikować swoje plany i zamiast pokonania 12 okrążeń
walczyć o 10 kółek. Do tej pory zawsze mierzyłem
się z dystansem, teraz musiałem utrzymać tempo w określonym
czasie. Dziwne uczucie, ale tak jak większość spraw całość
tkwi w głowie. Jeśli wszystko jest dobrze poukładane, to łatwiej
jest dostosować się do nagłej i nietypowej zmiany. Jak wcześniej
wspomniałem, przysłowiowa „żarówka” ciągle świeciła. I tu
muszę pochwalić organizatorów, ponieważ zadbali o punkty
nawadniania na trasie. Dzięki temu nie było potrzeby wzywać pomocy
medycznej do któregokolwiek z zawodników.
Swoją drogą warto było
przyjrzeć się reszcie uczestników. W większości były to bardzo
młode osoby bez większego doświadczenia biegowego. Już po 2-3
pętlach zaczęliśmy połykać biegaczy i biegaczki, którzy z dużym
animuszem wyruszyli/-ły do biegu. Czas i okrążenia mijały szybko,
tempo biegowe trzymaliśmy z Michałem na poziomie 5 minut.
Ostatecznie 10 okrążeń (12,4 km) pokonałem w czasie 1 godz. i 22
sekund. Michał na ostatniej prostej mocno przyśpieszył, dzięki
czemu zameldował się na mecie o kilkanaście sekund szybciej ode
mnie. No cóż, niech żyje młodość.
W zawodach wzięło
udział 311 zawodników, którzy pokonali łącznie 2047 okrążeń.
Dla wszystkich uczestników został przygotowany słodki poczęstunek
z piciem. Na koniec każdy mógł wziąć udział w loterii, która
dodatkowo miała zasilić kwotę od sponsora. Każdy los zwyciężał,
a nagrody były rozmaite: począwszy od żelków, poprzez płyty CD,
książki, piłki, vouchery do restauracji czy też na zabiegi
stomatologiczne.
Krótko mówiąc impreza
bardzo interesująca i godna polecenia. Całkiem inny charakter
aniżeli typowe zawody biegowe. Bez zbędnej napinki, zapachu maści
chłodząco/rozgrzewających (zależnie od pory roku), bez ciśnienia
na wynik i miejsce. Kwota jaką wybiegaliśmy razem z Michałem jest
niewielka, ale za to poczucie z dobrze spędzonego czasu w gronie
rodzinnym nie do ocenienia.
PS. Joasia dzielnie
notowała, rozmawiała, nagrywała i fotografowała całe zawody.
Dobrze jest mieć wsparcie wśród dzieci – tym razem mentalne od
Michała i medialne od Joasi.
Komentarze
Prześlij komentarz