Przejdź do głównej zawartości

PARKRUN LONDYN

Na długi majowy weekend wybrałem się do Londynu. Oprócz stałych punktów turystycznych, takich jak London Eye, Tower Bridge, Big Ben postanowiłem wziąć udział w londyńskim parkrunie. Przed przyjazdem zapoznałem się ze stroną brytyjskiego parkrunu. Mile zaskoczyła mnie informacja, że w samym Londynie jest łącznie 45 lokalizacji. Mój wybór padł na Lloyd parkrun w dzielnicy Croydon. Chęć udziału w biegu zgłosiłem wcześniej mailowo koordynatorce - Debrze BOURNE. 
Koordynatorka Debra Bourne




Na miejsce startu dotarłem z półgodzinnym wyprzedzeniem. W tym czasie przywitałem się z organizatorami, rozejrzałem po parku i przeprowadziłem rozgrzewkę. Równo o 09:00 na linii startu stawiło się 187 biegaczy w wieku od 10 do ponad 75-ciu lat. Zawodnicy reprezentowali cały przekrój narodowościowy brytyjskiego społeczeństwa. Pierwszym zaskoczeniem był początek parkrun – mianowicie rozpoczął się od prawie 5-minutowego przemówienia dyrektora zawodów, podczas którego poinformował uczestników o regulaminie, zasadach uczestnictwa, moim udziale w biegu (za co dostałem brawa), sponsorach i wolontariuszach. W tym momencie zauważyłem różnicę w mentalności Brytyjczyków od Polaków – przez cały ten czas parkrunnerzy słuchali informacji z uwagą, w ciszy i spokoju. 

Następnie przyszedł moment startu. Biegacze mieli do pokonania 2 okrążenia. Trasa to typowy bieg przełajowy – w większości jest poprowadzona obrzeżami parku, do pokonania są 2 podbiegi, przy czym jeden z nich odpowiada połowie podejścia Górki Pafawag (lub inaczej Wzgórza Gajowickiego). Następne zaskoczenie to udział w biegu 2 pacemakerów biegnących na czas 25 i 27 minut. Trasa jest oznaczona specjalnymi tabliczkami ze strzałkami, dodatkowo w 4 newralgicznych punktach były wolontariuszki, które gorąco dopingowały uczestników biegu. Na półmetku biegacze byli informowani o aktualnym czasie.



Dyrektor zawodów przemawiający do biegaczy. 
Wyróżniał się specjalnym plastronem z napisem "RUN DIRECTOR"


Takimi strzałkami oznaczona była trasa

Pani po prawej stronie zdjęcia podawała czas na półmetku, czyli po pierwszym okrążeniu.


Pacemaker biegnący z tabliczką 25 minut...

...oraz na 27 minut

Jako jedyny reprezentant Polski walczyłem o jak najlepsze miejsce i czas. Ostatecznie bieg ukończyłem na 24 miejscu z czasem 22:26, tj. tylko o 2 sekundy gorszym od mojego rekordu we wrocławskim parkrunie. Na słowa uznania zasługuje zwycięzca, który przebiegł tak wymagającą trasę z czasem 18:01 Kody kreskowe zawodników były skanowane przez 2 wolontariuszy, a i tak ustawiła się długa kolejka biegaczy. Łącznie do obsługi zawodów było zaangażowanych 19 wolontariuszy. Po biegu uczestnicy mogli napić się wody i poczęstować ciastem.
Pomimo bardzo miłej i sympatycznej atmosfery organizatorzy ściśle przestrzegają jednej zasady: biegacze bez kodów kreskowych nie są klasyfikowani (tym razem takich osób było aż 12).
Biegacze po biegu otrzymywali także gazetkę.


Kolejka do skanowania kodów kreskowych zawodników.

Tabliczka z informacją "brak kodów kreskowych = brak wyników"

Mój udział w londyńskim Lloyd parkrun był ciekawym i interesującym wydarzeniem sportowym, ponadto pierwszym zagranicznym. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie spora grupa zawodników w parkrunowych koszulkach informujących o udziale w ponad 50, 100 oraz 250 biegach. Zachęcam wszystkich do udziału w pozostałych lokalizacjach parkrun, tak w kraju jak i za granicą.
Relację przygotował Rafał :)


Komentarze

  1. Very good post. I will be facing a few of these issues as well..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

KROK PO KROKU - NORDIC WALKING

Nordic Walking kojarzy się wszystkim z rozrywką dla starszych osób. W tym poście chcemy obalić ten mit i pokazać zalety tego sportu. Rosnące zainteresowanie techniką Nordic Walking w wielu krajach Europy nie tylko pokazuje, iż jest to wspaniała forma rekreacji, ale również znajduje ona coraz szersze zastosowanie i uznanie w rehabilitacji. HISTORIA Nordic Walking pochodzi z Finlandii. To właśnie tam w latach siedemdziesiątych tamtejsi trenerzy i sportowcy trenujący biathlon postanowili urozmaicić trening letni, aby w okresie bezśniegowym móc efektywnie kontynuować proces treningowy. Szukając formy ruchu, która mogłaby zastąpić bieg narciarski, postanowili odłożyć narty na półkę i posługiwać się samymi kijkami. Zaczęli chodzić w sposób naśladujący ruch z narciarstwa biegowego. Tym prostym sposobem zaczęło rodzić się zjawisko nazwane wkrótce „Nordic Walking”.   Pod koniec lat 80 - tych w Finlandii podjęto pierwsze próby promowania Nordic Walking w kręgach sportowy...

Jak udekorować pokój biegacza? Kilka inspiracji i pomysłów! + ŻYCZENIA

Jestem osobą, która lubi pokazywać swoje osiągnięcia. Jest to dla mnie pewna forma motywacji. Dzięki temu wiem, że moja ciężka praca i treningi nie idą na marne. Moja kolekcja medali i pucharów stale się powiększa. Co mnie bardzo cieszy. Wszystko ułożone jest w widocznym miejscu na regałach i wieszakach. Ostatnio natknęłam się na zdjęcie nietypowej choinki złożonej z numerków startowych. Postanowiłam, że napiszę post o inspiracjach lub pomysłach jak udekorować pokój biegacza i jego osiągnięcia. Większość zdjęć znalazłam w internecie.  Autorzy zdjęcia: Julia, Sebastian Kapela Na zdjęciu Ryszard Kałaczyński, który przebiegł 366 maratonów w 366 dni Fot. Daniel Frymark źródło: internet źródło: internet źródło: internet Źródło:Napieramy.pl Źródło:Napieramy.pl Źródło: zabiegani.tv My również ubraliśmy naszą choinkę w stylu zabieganej rodzinki. Oprócz standardowych lampek i światełek znalazły się też medale ;) Z okazji świąt Bożego ...

PLAŻA, MORZE I... BIEGANIE!

     Tegoroczny urlop razem z Rafałem spędziłam nad polskim morzem w Ustroniu Morskim. Pogoda nam dopisała, nie było wielkich upałów ani zbyt dużych wiatrów.      Razem z Rafałem nie należymy do osób długo wylegujących się na plaży. Lubimy aktywny wypoczynek, a więc długie spacery i bieganie. Prawie każdy poranek zaczynaliśmy od biegania po plaży, blisko morza. Piękne widoki, szum fal i delikatny wiaterek sprzyjały porannemu wysiłkowi. O siódmej rano było pusto na plaży. Rzadko spotykaliśmy biegaczy, czasami mijaliśmy spacerujące osoby. Po biegu byliśmy zmęczeni ale szczęśliwi, że tak rozpoczęliśmy dzień.      Bieganie po plaży było przyjemne, ale też bardzo wymagające. Nieprzyzwyczajone stopy po paru dniach dały znać o sobie. Na szczęście była to krótkotrwała kontuzja. Taki nietypowy wysiłek przyniósł tez efekt. Wzmocniłam swoją siłę biegową i na Parkrunie w Kołobrzegu osiągnęłam nową życiówkę.      Bieganie po plaży...