Mija już prawie tydzień czasu, kiedy odbył się V Nocny Wrocław Półmaraton. Przez cały ten czas zmagałem się z myślami na temat mojego udziału w tym biegu. Generalnie dominującym odczuciem jest niedosyt z osiągniętego wyniku (01:49:28) i stylu w jaki go osiągnąłem. Czas na kilka (no może trochę więcej) słów o tym wydarzeniu widzianymi z mojej perspektywy. Bieżący rok póki co jest najsłabszy dla mnie pod kątem zaplanowanych startów. Dlatego też V Nocny Wrocław Półmaraton miał być dla mnie najważniejszą imprezą biegową w I półroczu 2017 r. Tym bardziej, że razem ze mną planowała pobiec Joasia. Krótko przed zawodami okazało się jednak, że pobiegnę samodzielnie. Na Zalesie dotarłem z odpowiednim wyprzedzeniem, dzięki czemu udało mi się znaleźć miejsce parkingowe niedaleko Stadionu Olimpijskiego. Rozwiązanie to było połowiczne ze względu powrót do domu, o czym opowiem później. Pakiet startowy odebrałem bez problemu, nawet udało mi się spotkać kilkoro znajomych biegaczy. Tłum uczestników...