Parafrazując
słynną kwestię „Jak żyć Panie Premierze !?” ciśnie mi się na usta stwierdzenie „Jak
żyć bez biegania !?”. Odpowiedź na to pytanie jest krótka – TRUDNE JEST ŻYCIE
BEZ BIEGANIA.
Od
początku roku borykaliśmy się z problemami rodzinnymi, do pokonania których należało
zwyczajnie poświęcić swój czas przeznaczony na rekreację, czyli bieganie i
pływanie. Na efekty nie trzeba było długo czekać: narastające poirytowanie w
miarę upływającego czasu oraz efekt jo-jo szybko dały o sobie znać. Z całą mocą
mogę stwierdzić, że czas przeznaczony na aktywność fizyczną jest najlepszym
lekarstwem dla duszy i ciała.
Nawet
zmienna i mało komfortowa pogoda nie jest w stanie wygrać z luzem i swobodą
jakie doświadczam podczas każdego biegu. A jeśli uda mi się pobiec w
towarzystwie innych osób to jest już pełnia szczęścia. I wcale nie jest
najważniejsze gadanie, a wspólny wysiłek i pot wylany podczas treningu. A na
koniec tradycyjne pożegnanie w stylu „To co, widzimy się w czwartek/sobotę/niedzielę
!?”.
I
rzecz, o której wspomniałem na początku – „efekt jo-jo”. Zmniejszona ilość
ruchu od razu dała o sobie znać, szczególnie obserwując wskazania wagi.
Najpierw 1, zaraz potem 2 kilogramy, jeszcze trochę i pojawiłby się trzeci,
dodatkowy kilogram. Ten zbędny nadbagaż jest wyjątkowo irytujący, ponieważ
czuję się przez to znacznie wolniejszy na trasie. Ktoś mógłby powiedzieć „A co
to są 2 kilogramy nadwagi ?”. No to proponuję każdemu, żeby założył plecak,
wsadził do niego 2 kg cukru i przebiegł 10 km. Zapewniam, że każdy będzie
narzekał na zbędne kilogramy i niepotrzebny wysiłek.
Najwyższy czas skończyć z narzekaniem. RODZINKA jest
nadal aktywna. Joasia wytrwale trenuje i podczas ostatniego etapu „Prusice
biegają” zabrakło jej trzech sekund do złamania 20 minut na dystansie 5 km.
Ponadto podczas „Biegu Kobiet” Asia zajęła 2 miejsce, a podczas mityngu
lekkoatletycznego w Zgorzelcu zajęła 1 miejsce na dystansie 1000 m. Iwona
wytrwale podejmuje próby wyciągnięcia jednej z koleżanek na wspólne treningi w
ramach nordic walking. Nie jest łatwo, ale nadzieja na powodzenie planu jest
wciąż duża. Michał jest na etapie poszukiwania swojego miejsca w życiu.
Treningi biegowe przeplata wizytami na siłowni, oj trudno będzie utrzymać
pozycję samca alfa w rodzinie. W moim przypadku głównym celem staje się udział
w Nocnym Półmaratonie Wrocławskim. W końcu będę musiał dotrzymać tempa
biegowego Joasi. W jej przypadku będzie to pierwszy start w półmaratonie. Już
nie mogę doczekać się wspólnych zawodów.Rafał
Super! Rodzinne bieganie to świetna sprawa. Można się nawzajem motywować :)
OdpowiedzUsuń