W czwartek 15 lutego odbył się Copernicus Cup. Toruński mityng należy do cyklu IAAF WORLD INDOOR TOUR. Naszej rodzinki oczywiście nie mogło tam zabraknąć!
Pomysł z wyjazdem zrodził się w mojej i Michała grupie treningowej. Dlaczego pojechaliśmy? Po pierwsze nigdy nie byliśmy na takim mityngu. Po drugie listy startowe wyglądały naprawdę obiecująco: płotkarki Pamela Dukiewicz i Alina Talay, sprinterka Ta Lou, Tomas Stanek w pchnięciu kulą, tyczkarz Thiago Braz i wielu innych. I po trzecie (chyba najważniejsze) jesteśmy sportową rodzinką, trenujemy "lekką" oraz zawsze kibicujemy polskiej reprezentacji.
Do Torunia udaliśmy się ekipą 7 osób (co ciekawe każdy z nas coś trenuje). Podróż minęła spokojnie, a w mieście Kopernika udało nam się trochę pozwiedzać. Największe emocje miały dopiero zacząć się o godzinie 18:00. Muszę przyznać, że Arena Toruń z niebieskim tartanem robi ogromne wrażenie. Oczywiście wzięliśmy ze sobą biało-czerwone szaliki do kibicowania.
Tegoroczny mityng Copernicus Cup to pokaz siły:
- Konrada Bukowieckiego - 22 metry, czyli nowy rekord Polski w pchnięciu kulą i halowy rekord Europy do lat 23,
- Angeliki Cichockej - obserwując jej starty można powiedzieć tylko jedno "jest w gazie", w Toruniu zapisała na swoim koncie kolejne zwycięstwo na dystansie 800 metrów z czasem 2:00.76,
- Justyny Święty-Ersetic - nasz Aniołek Matusińskiego na finiszu 400 metrów cieszył się z rekordu Polski 51.78
- Piotra Liska - aktualnie prowadzi na listach światowych w skoku o tyczce z wynikiem 5.91, triumfem w Toruniu przypieczętował zwycięstwo w cyklu IAAF World Indoor Tour,
- Adama "profesora" Kszczota - udowodnił, że jego przydomek to nie przypadek; atak na ostatniej prostej i zwycięstwo na 800 metrów,
- Marcina Lewandowskiego - drugie miejsce w biegu na 1500 metrów oraz pieniądze przekazane na cele charytatywne,
- Sofii Ennaoui - pomimo, że zajęła dopiero ósme miejsce na 1500 metrów to wypełniła minimum na halowe Mistrzostwa Świata w Birmingham,
- Ewy Swobody, czas 7.18 z finału jest jej najlepszym wynikiem w sezonie.
Toruńskie wyniki pozwalają z niecierpliwością czekać na halowe Mistrzostwa Świata w Birmingham. Liczę na jeszcze większe emocje i powtórny pokaz siły naszej reprezentacji.
Podsumowując: Copernicus Cup to świetne widowisko na światowym poziomie. Cieszę się, że historia polskiej lekkoatletyki powstawała na naszych oczach. Kto nie był, niech żałuje.
Copernicus Cup do zobaczenia za rok!
Asia
Słyszałam kiedyś o tym wydarzeniu. Niestety nie było dane mi tam być ale z Twojej relacji wynika, że było warto. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń