Ja i Asia z
wielką nadzieją oraz niecierpliwością czekaliśmy na start w
corocznym Biegu Solidarności (organizowanym tradycyjnie przy Hotelu
Wodnik we Wrocławiu). Jak już wiele razy wspominałem, udział w
tych zawodach traktujemy jako „święto sportu” i jedno z
najważniejszych imprez sportowych w naszym grafiku biegowym. Co
wpływa na naszą opinię o Biegu Solidarności ? Odpowiedź jest
prosta: super organizacja, darmowy start, familijna atmosfera,
masywny medal.
W zawodach
bierze udział liczna rzesza biegaczy amatorów oraz elita
dolnośląskich zawodników i zawodniczek. W ostatnich latach do tego
grona dołączyli sportowcy z Ukrainy, którzy zdominowali zwycięskie
miejsca na podium.
Wystartowaliśmy
krótko po godz. 16:00. Aura sprzyjała zawodnikom, dzięki czemu
mogliśmy cieszyć się z letniego słońca oraz niezbyt wysokiej
temperatury. W takich okolicznościach nie zauważyliśmy ani jednej
osoby, która byłaby zła, niezadowolona lub markotna. Po prostu
magia. Asia ruszyła ostro mając za cel powtórzenie wyniku z
zeszłego roku. Przypomnę, że w ubiegłym roku Asia stanęła na
drugim stopniu podium w klasyfikacji K-18. Moim celem było
tradycyjnie poprawienie swojego dotychczasowego najlepszego wyniku,
który wynosił 00:23:54.
Sportową
złość poczułem, kiedy krótko po pokonaniu 2 kilometra minął
mnie pierwszy z zawodników zdążających do linii mety. Pomyślałem
sobie: „Jak to możliwe. Czemu ja tak nie potrafię ?!?!” .
Spojrzałem przed siebie i postanowiłem utrzymać tempo biegowe
dwójki młodych ludzi biegnących przede mną. Miałem cichą
nadzieję, że uda mi się któregoś z nich dogonić, a może nawet
przegonić przed końcową linią mety. Motywacja to dobra rzecz.
Dzięki niej przebiegłem całą trasę 5,2 km w czasie 00:23:16. Tak
więc małymi krokami, ale sukcesywnie pokonuję swoje bariery. Asia
tym razem musiała uznać wyższość konkurentek i uplasowała się
na dwunastym miejscu w klasyfikacji OPEN wśród pań. Muszę
przyznać, że konkurencję miała naprawdę mocną.
Po biegu
każdy z zawodników otrzymał okazały medal oraz żeton do odbioru
kiełbasy z grilla. Wiele osób czekało na dekorację zwycięzców
oraz losowanie nagród. W tym roku do wylosowania były: 2 zmywarki,
chłodziarka i piekarnik do zabudowy. No cóż i tym razem mogliśmy
jedynie cieszyć się szczęściem innych. Czas po zawodach
spędziliśmy wspólnie z naszymi przyjaciółmi. Natomiast naszym
niezawodnym fotografem i dobrym duchem była Iwona. W zamian mogłem
zaoferować jej kilka chwil radości, zabierając ją na parkiet i
tańcząc w rytmie hitów tego lata. Szkoda, że reszta ekipy musiała
szybko wracać do domu - tak to jest, kiedy następnego dnia ma się
zaplanowany start.
Ja i Asia
przyrzekliśmy sobie, że w przyszłym roku powalczymy o jeszcze
lepsze czasy, a co za tym idzie końcowe miejsca w klasyfikacji OPEN.
Dodatkowo postaramy się zmontować ekipę na wieczorną imprezę po
zawodach. W końcu musimy dbać także o inne wartości, takie jak
chociażby przyjaźń.
A wy gdzie startowaliście w ten weekend?
Rafał :)
Komentarze
Prześlij komentarz