Asia i Rafał są częstymi
uczestnikami parkrunu. Oznacza to, że w sobotę muszą wcześnie wstać i pojechać
na Jaz Opatowicki, aby o 9.00 być gotowym do biegu. Gdy oni szykują się w domu
do wyjazdu, ja jeszcze często wyleguję się w łóżku. Jednak ostatnio
dowiedziałam się, że na parkrunie startuje nordic walking. Postanowiłam, że
wezmę udział w tej imprezie. 28 października odbył się mój debiut na parkrunie,
oczywiście z kijami.
Sobotni poranek nie zachęcał
do udziału w zawodach - chłód, wiatr i mżawka. Jednak to mi nie przeszkodziło,
aby aktywnie zacząć dzień. Na miejsce zajechaliśmy razem z Rafałem przed
godziną 9.00, większość osób już była i rozgrzewała się. Przywitaliśmy się ze
znajomymi. Koordynatorka Kasia bardzo ucieszyła się, że pójdę z kijami, bo będę
pierwszą taką osobą na parkrunie.
Przed startem pożyczyliśmy
sobie z Rafałem powodzenia. On ustawił się wśród biegaczy, a ja stanęłam w
ostatniej linii, aby nikomu nie przeszkadzać. Wystartowaliśmy, biegacze ruszyli
przodem, a ja podążyłam za nimi energicznym krokiem. Przez pewien czas
widziałam zawodników, ale coraz bardziej oddalali się, aż zniknęli mi z oczu.
Szłam swobodnie, rozglądałam się i poznawałam nową trasę. Za mną szła
wolontariuszka Katrin, która zamykała trasę. Na około 1 km przed nawrotem
zaczęłam spotykać biegaczy. Na początku były to pojedyncze osoby, a potem coraz
większe grupy, co oznaczało, że zaraz będzie półmetek. Niektóre osoby
uśmiechały się do mnie, a ja cieszyłam się, że przez jakiś czas będę miała
„towarzystwo”. Gdy minęłam półmetek, z nową energią ruszyłam do przodu. Wolontariuszka
Katrin stwierdziła, że idę bardzo szybko. Ucieszyłam się z tej pochwały, jednak
bardzo brakowało mi innych zawodników nordic walking. Przydałaby się mała
rywalizacja.
Starałam się iść żwawo, pomimo,
że wiał wiatr i pojawiła się mżawka. Pokonywałam kolejne zakręty. Za każdym
razem mówiłam sobie, że już niedaleko. Zaraz za tym zakrętem zobaczę parking, a
to oznacza, że meta jest blisko. Wkrótce na trasie zaczęłam spotykać biegaczy,
którzy robili dodatkowy trening. Ich obecność oznaczała, że już niedługo będzie
meta. Pojawił się też Rafał, który wybiegł mi na spotkanie. Gdy dotarłam do mety
byłam bardzo szczęśliwa. Tym bardziej, że zajęłam pierwsze miejsce w kategorii
nordic walking. Takie wyróżnienie jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło. Bardzo się
cieszę, że mogłam być pierwszą zawodniczką nordic walking na wrocławskim parkrunie.
Mam nadzieję, że wkrótce dołączą do mnie kolejne osoby. Przydałoby się trochę
rywalizacji. Ja postanowiłam już cyklicznie brać udział w tej imprezie.
Czy są już chętni? Czekam na
Was. IWONA :)
Komentarze
Prześlij komentarz