Przychodzi taki czas
w naszym życiu, kiedy w ciszy należy spędzić lub przeczekać
trudne chwile, które stają się znienacka udziałem każdego z nas.
Tym samym RozbieganaRodzinka starała się realizować swoją pasję
sportową odpuszczając pisanie na blogu. Czasami tak jest łatwiej.
Tak jak wcześniej
napisałem, nie zaniedbywaliśmy naszej sportowej pasji. Największy
trud i wysiłek był udziałem Asi, natomiast ja z Iwoną staraliśmy
się wypełnić wolny czas sportem w miarę naszych możliwości.
Dzięki temu startowaliśmy w parkrunach, Biegu z Okazji Dnia
Podchorążego, Biegu w Poszukiwaniu Św. Mikołaja w Prusicach,
Karłowickiej Pętelce i Biegu Sylwestrowym w Jelczu-Laskowicach.
Sukces w Biegu Podchorążego!
Efekty naszych
startów są różnorodne. Asia dzięki wytężonym treningom za
każdym razem stawała na podium, czy to w klasyfikacji OPEN, czy też
w kategorii wiekowej. Iwona wzięła na swoje barki ideę
rozpropagowania uczestnictwa zawodników nordic walking w
cotygodniowym parkrunie. Ja natomiast biorę udział w zawodach
biegowych bardziej w formie rekreacyjnej aniżeli sportowej. No cóż,
bez regularnych treningów trudno jest walczyć o jak najlepsze czasy
i poprawiać swoje życiówki.
Ujęcie z Parkrun Wrocław :)
Cieszę się, że
sport w postaci biegania i nordic walking jest nieodłącznym
elementem naszego życia. Tym bardziej, że najlepsze wzorce możemy
czerpać od mojej mamy. Wszystko wskazuje na to, że wyłącznie
dzięki codziennym spacerom z kijkami może zawdzięczać szybki
powrót do zdrowia. Stała się wręcz gwiazdą wśród pacjentów i
personelu medycznego jednego z wrocławskich szpitali udowadniając,
że czynny i zrównoważony wypoczynek w dojrzałym wieku jest
najlepszym antidotum na problemy zdrowotne. Obserwując i słuchając
mojej mamy ma się wrażenie, że już w chwilę po opuszczeniu
szpitala chciałaby chwycić za kijki do nordic walking i pomknąć
do jednego z wrocławskich parków. Mamy nadzieję, że mama jeszcze
niejednokrotnie będzie miała możliwość przytulić się do swoich
ulubionych drzew, tak by czerpać od nich siłę i energię do
dalszego życia.
Wszystko to razem
wzięte sprawiło, że ja z Asią postanowiliśmy rozpocząć Nowy
Rok na sportowo. Okazją ku temu był Noworoczny Bieg wokół
Wielkiej Wyspy zorganizowany przez członków Flow Ultimate Wrocław.
Wydarzenie miało w pełni spontaniczny charakter i zgromadził
blisko 20 osób. Do pokonania było prawie 13 kilometrów w
konwersacyjnym tempie. No prawie konwersacyjnym. Na ostatnich 3-4
kilometrach grupa rozerwała się – jak zawsze sportowy duch walki
wziął górę nad spokojem i rozwagą wśród bardziej wybieganych
uczestników. Na koniec porozciągaliśmy się i co najważniejsze
spróbowaliśmy swoich sił w rzucaniu dyskami frisbee. W tamtym
momencie poczułem się jak małe dziecko, które czerpie wiele
radości z dziecięcej zabawy z czasów młodości. Ku mojemu
zaskoczeniu okazało się, że z rzucaniem dyskiem frisbee jest jak z
jazdą na rowerze. Zwyczajnie tego się nie zapomina. Przy okazji
poznaliśmy Amerykanina mieszkającego w naszym mieście, wielkiego
sympatyka i założyciela ultimate frisbee we Wrocławiu. Jak widać,
jest wiele miejsc i sytuacji do poznawania ciekawych ludzi. Czego i
Wam życzymy w 2018 roku.
Fot. Karol Ostrowski
Komentarze
Prześlij komentarz