Michał
- młody wilczek w rodzinie, przy każdej nadarzającej się okazji
próbuje nadszarpnąć moją pozycję w domu. Cóż, biegowo już
jest dużo lepszy ode mnie i na tym polu wyzwał mnie na pojedynek. A
było to tak:
Jesienią
ubiegłego roku odbyła się męska rozmowa pomiędzy mną i Michałem
w obecności dziewczyn. Od słowa do słowa, żaden z nas nie chciał
odpuścić i jedynym wyjściem dla każdego z nas była możliwość
założenia się. Zakład był prosty – do tegorocznego Półmaratonu
Nocnego we Wrocławiu miałem uzyskać czas co najmniej 00:21:30 na
dystansie 5 km. Mój rekord w tym czasie wynosił 00:22:24 i
uzyskałem go podczas jednego z biegów wrocławskiego parkrun. Do
poprawy były 54 sekundy. Niby tak niewiele, a zarazem to kosmiczny
krok w mojej amatorskiej karierze biegowej. Ponadto pomyślałem
sobie „Co, ja nie dam rady ? Do czerwca 2016 roku ?!”. I tak oto
rozpoczęły się moje wielotygodniowe zmagania z czasem. A propos,
zapomniałem o najważniejszym, przegrany zobowiązał się wykonać
10 rozsądnych, domowych zadań.
Czas
powoli mijał. W międzyczasie miałem wzloty i upadki: zimową porą
wyraźnie straciłem na sile i szybkości biegowej. Przed
Półmaratonem Ślężańskim dało się odczuć wzrost formy,
jednakże moja pierwsza kontuzja na prawie miesiąc wyeliminowała
mnie z cyklu treningowego. I w ten oto sposób nieubłaganie zbliżał
się termin końca zakładu, a moje wyniki nie napawały mnie zbytnim
optymizmem. Ciągle podejmowałem próby podczas sobotnich biegów
parkrun oraz w ramach cyklu PRUSICE BIEGAJĄ. Jednakże mój optymizm
powoli przygasał, jednocześnie szanse na zwycięstwo Michała z
każdym tygodniem rosły.
Wreszcie
nadszedł 04 czerwca – jedna z ostatnich szans. W sobotnim
parkrunie pobiegła ze mną Joasia. Mocno ciągniemy do przodu, jest
motywacja i moc. Ostatnie 200 m jest szczególnie trudne dla mnie. Na
mecie zatrzymuję czas na zegarku i nie wierzę: 00:21:28. Po
powrocie do domu chwalę się wynikiem. Michał z niecierpliwością
czeka na oficjalne wyniki z biegu. Wówczas otrzymuję gratulacje od
syna. A ja cóż, byłem dumny, że dotychczasowy samiec alfa
utrzymał swoją pozycję w rodzinie.
PS.
Za pomoc w uzyskaniu rekordu życiowego należą się szczególne
podziękowania Joasi. Do dzisiaj nie skorzystałem z żadnego zadania
dla Michała – czas to zmienić po wakacjach.
Pozdrawiam, Rafał :)
Komentarze
Prześlij komentarz